2. Jesteś jednym z współtwórców nagrody im. Grabińskiego. Jak bardzo forma wyróżnienia twórców grozy w Polsce jest potrzebna?
[Michał:] Bardzo. Ostatnie lata jasno pokazały, że polski horror jest niesamowicie szybko rozwijającym się gatunkiem – przybywa nowych nazwisk, wydawców i pism. Myślę, że środowisko fanów grozy dojrzało do tego, by się zaktywizować i skupić wokół… no właśnie, czego? Tu pojawia się nagroda, która spełnia parę ważnych funkcji – jak właśnie skupienie rozproszonego jeszcze środowiska, uhonorowanie dawnego mistrza grozy, czy w końcu zwrócenie uwagi wydawców na literacki horror. To zadziwiające, ale od kiedy ogłosiliśmy powstanie nagrody na KFASONie, zgłosiło się już do nas wielu znanych i cenionych pisarzy pozornie nie związanych z grozą i każdy z nich nie tylko gratulował pomysłu, ale też deklarował, że sam chciałby napisać horror – jeśli sama idea potrafi spowodować ruch, to co się stanie, jeśli słowo stanie się ciałem?
3. Dlaczego wybrałeś fantastykę i horror – czy nie łatwiej zrobić w Polsce karierę literacką w głównym nurcie?
[Michał:] Myślę, że w obu przypadkach jest to raczej kwestia samozaparcia, nakładu pracy i szczęścia. Co do mnie – nie mogę powiedzieć, bym w jakiś sposób wybrał fantastykę czy horror. To raczej fantastyka i horror wybrały mnie… albo też zostałem nimi zarażony, do czego przyczynił się znacząco mój tata, za co będę mu wdzięczny do końca życia.