Infected – recenzja krótkometrażówki o zombie

Czołgiem.

Oglądam ostatnio sporo szortów, zarówno postapokaliptycznych jak i innych. Amatorszczyzna jest dla mnie powiewem świeżości – w szortach na YT nikt nie udaje, że świetnie zna się na produkcji filmów. Czuję większą szczerość i zaangażowanie twórców czy aktorów oglądając darmowy 15 – minutowy filmik na YouTube, niż często wydając 30 zł na kinową nowość. Oczywiście wcale nie tak rzadko zdarzają się szorty wykonane równie dobrze jak kinowe cudeńka – kilka z nich podrzucę z upływem czasu na bloga lub moje FB. Dzisiaj zrecenzuję Wam film pod zacnym tytułem Infected:

Fabuła: Podczas gdy świat ogarnęła bliżej nieokreślona infekcja, zmieniająca ludzi w maszyny do zabijania, Kevin (sic!) zmaga się z głodem, chłodem i ogromnym poczuciem winy.
Budget: $0
Time Spent Filming: Approx. 25hrs
Camera: Canon Rebel T2i (550D)
Editing: Adobe Premiere
Sound: Adobe Audition
Effects: Adobe After Effects
Microphone: Rode Videomic
Crew: 2-3 people

UWAGA film jest w HD!

Kadr z filmu Infected

bez-tytulu1

Film możecie obejrzeć na YouTube, trwa nieco ponad 15 minut. Mam co do niego mieszan euczucia – z jednej strony jest taki jak większość szortów, z kiepską grą aktorską i żenujacym poziomem efektów specjalnych. Z drugiej jednak strony coś w nim przyciąga uwagę.
Co mnie najbardziej dziwi/niesmaczy w Infected:

– typ siecze drzewo na podpałkę (niepotrzebny hałas?);

– typ rozpala ognisko (na ziemi pełnej suchych liści, robiąc dodatkowe zamieszanie w postaci dymu i ofkors blaksu ognia);

– 3:30 drugoplanowy typ ma taką samą bluzę jak ja. Z Tesco. Nie żeby na minus, ale to lekko „disturbing”;

– OGROMNY PLUS – jak na taki budżet (zero zero $) i wykorzystywanie jedynie narzędzi Adobe, film jest swietnie zmontowany;

– OGROMNY MINUS – repliki broni w filmie są tak ewidentne, że nawet ja się poznałam (techniczny potwierdził)… mogliby zamiast tego  już biegać z bronią sieczną albo chociaż strzelbą myśliwską, być gorzej wyposażeni (nadałoby to realizmu) or whatever…

Kadr z filmu Infected

bez-tytulu

Głównym bohaterem jest Kevin, grany przez Spencera Ward’a. Muszę przyznać, że już nazwisko dzieciak ma mocno hollywoodzkie. Przy całym jego dotychczasowym dorobku stwierdzam, że jest lepszym aktorem niż muzykiem. W obliczu jego popisów w Infected możecie się domyśleć, jak słaby jest jego wokal. Dzieciak ma potencjał mniej więcej taki, jak połowa serialowej obsady z polskiej telewizji komercyjnej. Będę więc obserwować, co z niego wyrośnie. Jednakże gdyby okrzyki przerażenia były bardziej przekonujące, szorcik mógłby uchodzić za bardzo dobry.

Gra aktorska jest – jak to na YouTube bywa – mocno drewniana. Natomiast sam scenariusz jest w całej swojej schematyczności bardzo dobrze skonstruowany – ot, jeden z niedobitków cywilizacji błąka się po opuszczonych przez ludzi ruinach, polując na króliki i mierząc się z PSD. W pewnym momencie sceny z eksploracją zaczynają powoli nużyć. Podoba mi się opcja, w której główny bohater ze strachu przez zarażeniem ucieka, zostawiając z tyłu kompana. Fanowskie szorty mają to do siebie, że scenariusze traktują zazwyczaj o dwóch typach ocaleńców – totalnych terminatorach (zahaczając o komizm) lub o popadających w szaleńczy żal po stracie bliskich samotników. Zdecydowanie bardziej podoba mi się ta druga opcja.

Polecam szorta każdemu fanowi postapo, który nie boi się toporności amatorskich filmów. Na plus filmu działa pomysł (który przebija się przez bladą grę aktorską ciepłym promieniem potencjału) i montaż. Minusem niestety jest gra aktorska i mało przerażający zainfekowani – choć sama przemiana, utrzymana w groteskowej „horrorowej” stylistyce jest wg mnie bardziej sentymentalna niż po prostu słaba. Widać, że montażysta i twórca scenariusza (być może to jedna i ta sama osoba) starali się wyrzeźbić dobrego szorta. Niestety, pomysł został zmarnowany.

Ave!