Focus: Jak przygotować się na wojnę. Czy takie artykuły można brać na serio?

Jak przygotować się na wojnę? Czy należy bać się III Wojny Światowej? Czy Rosja zaatakuje Polskę? A może Niemcy? Czy warto brać takie teksty na serio? O tym w dzisiejszym artykule.

UWAGA. Ten tekst został napisany na początku 2016 r. Widzę, jak wiele w nim popełniłam błędów i jak Was – moich czytelników – straszę, powtarzając konserwatywną propagandę, a nie oferując żadnych źródeł. Dlatego przygotowuję dla Was nowy tekst, poparty wiedzą, a nie straszącymi komentarzami rosyjskich trolli.
Nowy wpis pojawi się do końca grudnia 2021, będę go tu linkować.
Ave!

Jak tylko zobaczyłam okładkę nowego Focusa wiedziałam, że muszę go mieć. W najnowszym numerze (2/245) możecie przeczytać tekst „Jak przygotować się na wojnę”. Czy takie artykuły można brać na serio? Czy naprawdę można przygotować się na tego typu wydarzenie?
O tym będzie w tym artykule.

Niejednokrotnie, przygotowując się do prelekcji na konwentach czy zbierając materiały do własnych tekstów (literackich, jak i dziennikarskich) spotykałam się z zagadnieniem „przygotowywania się” na wojnę. Od czasu wybuchu “nowej zimnej wojny”,  internet jest przeładowany histerią przed atomówkami i poradami survivalowców. Sama nie raz doświadczyłam lęku, że „coś się zaraz wydarzy”. Nazwijcie to schizofrenią, jednak w dzisiejszych czasach naprawdę nie możemy być pewni, że pokój zostanie utrzymany „na 100 %”.

Media mogą uspokajać pojęciami tak „rozmełmanymi”, nowymi i wbrew pozorom „bezpiecznymi” jak wojna ekonomiczna, wojna informacyjna itp. To tworzenie iluzji, że Europejczycy nie są zagrożeni konfliktem, ponieważ „w tych czasach nie ma mowy o wojnie zbrojnej”.  Myślimy, ze skoro nikt nie zrzuci nam bomby na głowę, to jesteśmy bezpieczniejsi. To mocno nagięta teoria.

Worek zamiast kibla

Ale wróćmy do samego artykułu. Jest w nim trochę porad typu „w razie nieczynnej toalety zaopatrz się w plastikowe worki”. Są to jednak rady bardzo ogólne, a sam artykuł to w większości podsumowanie potencjału obronnego Polski. Dziennikarz jednak w większości nie podaje źródeł, co jest problematyczne dla osób naprawdę zainteresowanych tematem. Podobne teksty niestety nie pomogą ani osobom zorientowanym  w sztuce przetrwania, ani żółtodziobom. Brakuje w nich bowiem uważnej, pełnej analizy. Dlatego polecałabym go jako ciekawostkę, coś przyjemnego i lekkiego do poczytania, niż zbiór konkretnych porad popartych twardymi podstawami. Bo czyta się go naprawdę przyjemnie.

Zainteresowanych tematem fekalnym w postapo pozostawiam z poniższym video i nadzieją na wpis o kupie w postapo 😉

Pokolenie bez podstawowej wiedzy o…życiu

To bardzo pozytywne zjawisko, że teksty jak ten z Focusa są publikowane częściej, a temat zaczyna być podejmowany w dużych mediach. Oczywiście nie jako sposób na zastraszenie obywatela, ale jako wiedza praktyczna, która może pomóc przetrwać w najróżniejszych sytuacjach kryzysowych, jak choćby… brak prądu.

W dzisiejszych czasach ludziom brakuje elementarnej wiedzy ratującej życie. Podajmy super uproszczony przykład – 20 lat temu wszystkie dzieci umiały posługiwać się nożem (nożykiem, scyzorykiem). Potrafiły wyciąć „strzałę” z patyka, rozpalić ognisko, wejść na drzewo. Wcinały orzeszki z rosnącej obok leszczyny czy jeżyny z przydrożnego krzaku. Dziś, zamiast uczyć maluchy zaradności, zabraniamy im wszystkiego. Dzieciom się nie ufa – nawet obozy harcerskie mają łazienki w wysokim standardzie. O spaniu w śpiworze mogą zapomnieć.

Na koniec, zadajmy sobie pytanie – jeśli tekst w gazecie ma nauczyć mnie, jak przetrwać wojnę, to czy bez niego poradziłabym sobie w innej sytuacji kryzysowej? Dajmy na to przez dwa miesiące bez prądu? Nie tylko bez komputera, ale bez prądu regulującego pracę kanalizacji (pomp). Z rozładowanymi akumulatorami w autach. Bez lodówki, w której mogę przechować żywność. Bez ogrzewania.

Poradzilibyście sobie?

Ave!

Jeden komentarz do „Focus: Jak przygotować się na wojnę. Czy takie artykuły można brać na serio?

  1. Też zwróciłam uwagę na okładkę Focusa, ale doszłam do wniosku, że raczej nie przeczytam tam niczego nowego. Własnie na konwentach najwięcej dobrych porad zebrałam, więc czuję się przygotowana (na tyle na ile można!).

Możliwość komentowania została wyłączona.