Przeklejam tu mój post z Facebooka (z komentarzem), który spowodował ożywioną dyskusję na temat wynagrodzenia autorów w Polsce.
Proponuję w nim („proponuję” to słowo klucz!) rozwiązania, które miałyby być sprawiedliwsze dla polskich autorów, niż sytuacja zastana.
Kontekst: jaki jest rynek dla autora/ki, każdy widzi. Większość z nich nie otrzymuje zaliczek, walczy o tantiemy, wielu wydawców nie płaci złotówki autorowi (również pomija rozliczenia, nie kontaktuje się z autorem, nie płaci tego czego wymaga umowa). Praca pisarza okazuje się mniej wartościowa dla wydawcy niż praca magazyniera przerzucającego paletę z tymże tytułem (bez atakowania tegoż magazyniera, po prostu to fakt).
Moja propozycja rozwiązania tej sytuacji zaczęła się od ujednolicenia zaliczek (czyli jednorazowego przelewu w momencie podpisania umowy, rozliczanego potem od sprzedanych egzemplarzy) do wysokości minimalnego wynagrodzenia i ujednolicenia sposobu informowania o tantiemach (koniec z wysyłaniem exceli).
Są to dwie najważniejsze dla mnie propozycje, które wpłynęłyby na poczucie bezpieczeństwa autorów polskich i – tak!, w perspektywie czasu zwiększyły ich konkurencyjność.
Ciekawią mnie Wasze propozycje oraz Wasze zdanie na ten temat. Proszę o zachowanie kultury dyskusji, rozważmy teoretycznie sposoby naprawienia tej sytuacji.
Załóżmy też proszę, że skoro wydawca decyduje się na wydanie książki oznacza to, że faktycznie widzi w niej potencjał sprzedażowy i dąży do jej realnej sprzedaży.
📢 Treść oryginalnego posta
W tle afery z Papierowym Księżycem i autorów, którzy nie otrzymali wynagrodzeń za swoją pracę – już w 2020 r. kontaktowałam się z różnymi politykami, orędując za wprowadzeniem zmian prawnych, zabezpieczających pisarzy i pisarki oraz gwarantujących im przynajmniej minimalne wynagrodzenie za napisanie książki wydanej drogą tradycyjną. Jaki jest efekt, widzicie – efekt zerowy.
PO RAZ KOLEJNY ponawiam ten apel, wykorzystując do tego swoją platformę i fakt, że obserwują mnie ponad 3 tysiące ludzi kultury.
Mnóstwo polskich autorów i autorek w przeciągu ostatnich 10 lat nie otrzymało ŻADNEGO wynagrodzenia za swój tekst lub otrzymało wynagrodzenie jednorazowe, PONIŻEJ średniej krajowej (a często i poniżej płacy minimalnej).
Wszyscy jesteśmy świadomi faworyzowania autorów zagranicznych w kalendarzach wydawniczych (ze względu na łatwiejsze przewidywanie sprzedaży).
Nie jest moim celem zabranianie komukolwiek wydawania autorów spoza Polski ani narzucania zmian w kalendarzach – chcę za to Wam nakreślić, jak ciężko jest nie tylko utrzymać się na rynku polskim autorom, ale w ogóle się na nim pojawić!
Po raz kolejny proponuję:
- zapewnienie autorom minimalnego [edit: jednorazowego] wynagrodzenia za dostarczenie tekstu książki, która będzie wydana trybem tradycyjnym,
[komentarz: obecna praktyka zaliczkowa nie sprawdza się]
- zapewnienie polskim autorom ubezpieczenia, w tym chorobowego i zdrowotnego,
[komentarz: D. Olko zaproponowała ubezpieczenia na wzór francuski, czyli w dużym skrócie artyści płacą składki nieco mniejsze niż na działalności]
- zapewnienie polskim autorom godnej emerytury,
[komentarz: vide składki jw.]
- ulgi dla selfpublisherów (samowydawców) i małych wydawców gatunkowych, wydających z przewagą prozę polską,
- jasny, przejrzysty i ogólnopolski schemat rozliczania się z autorami polskimi, np. z pomocą rządowej platformy (jak w przypadku copyright),
- rozszerzenie tantiem za wypożyczenie książki na ebooki i audiobooki.
Komentarz końcowy
Są to propozycje, które powinny być poddane konsultacjom.
Rozumiem takie zaszłości, jak prawo do swobodnego zawierania umów, podwykonawstwo, istniejące już regulacje i możliwości.
Mam jednak nadzieję, że zachęcę Was do dyskusji oraz krytycznego spojrzenia na strategie biznesowe w wydawnictwach, w których pracujecie lub z którymi współpracujecie.
Wielu wydawców zapycha kalendarze pod górkę w poszukiwaniu bestsellera. System dwóch piramid jest dominującym na rynku książki, a brak świadomości jego działania odbija się na kieszeni i autora polskiego, i wydawcy.
Brakuje przemyślanych linii wydawniczych, czasami umowy zawiera się na oślep. Niektórzy wydawcy nie mają zespołów promocyjnych (!), inni zarzucają promocję nadmiarem tytułów, tworząc konkurencję własnym książkom. Branża ma wiele problemów, nad którymi warto rozmawiać, warto się edukować i inwestować w strategię i promocję.
Zmieńmy to, a wszystkim będzie żyło się lepiej.