Czy mogłabym odciąć komuś ucho?

Czołem!

Poznałam w swoim życiu kilka osób, które żyją w Polsce Szlacheckiej. Powiedzieć, że Wielka Rzeczpospolita to ich pasja – to za mało. Ci ludzie wręcz żyją kawalerią, kontuszami i doskonaleniem swoich sztychów szablą. Kłócą się z rekonstruktorami, wydają krocie na ostrza ze stali pamiętającej przedwojnie (bo wtedy stal, to była stal!) i trzymają konie w prywatnych stajniach na Mazowszu. Jedną z takich osób jest Jacek Komuda.

Szabla to niezwykły wynalazek. Mało która broń biała dorównuje jej pod względem możliwości i skuteczności. Ha, wiadomo – jak chcesz zabić, to i grabie są mordercze (o czym fani apokalipsy zombie doskonale wiedzą). Jednak w pojedynku 1 vs 1 szabla jest piekielnie niebezpieczna. Daje o wiele więcej możliwości ruchów, wykorzystuje dynamizm szermierza. W okresie swojej chwały, czyli w czasach Polski szlacheckiej, cała Europa bała się pojedynkować z naszą szlachtą. Dzisiaj szabelką wywijają jedynie rekonstruktorzy i pasjonaci, choć i ci często zbytnio ufają swojej wiedzy. Pamiętam kilka przypadków, jak jakiś żółtodziób obciął sobie koniuszek ucha ćwicząc młyńce. Albo jak pokazowy pojedynek wymknął się spod kontroli i ktoś wolał dostać dodatkową bliznę na ręku, byle w ostatniej chwili zmienić kierunek ostrza i jednak nie ciąć drugiego szermierza przez brzuch.

Osobiście przedkładam tworzenie nowych uniwersów nad implementowanie fantastycznych wątków w historie z przeszłości. Jednak geniusz szabli sprawił, że zrozumiałam fascynację „fantastyką szlachecką”. To wspaniałe uczucie, kiedy przecinasz szablą ciężkie puszki wypełnione wodą, albo metalowe gwoździe wbite do połowy w deskę. I jest to przy okazji niezłe show!

Wracając do pytania tytułowego – tak, zdecydowanie. Odcięcie komuś ucha szablą to nietrudne zadanie. Przy okazji odcięcie sobie ucha, kiedy niesprawnie wywija się ostrzem. Ćwiczyłam trochę „na sucho,” z użyciem PCVek i bokkena – było ciężko, ale szermierka sprawia niesamowitą frajdę. Dziś ograniczam się do czytania książek i kibicowania moim ulubionym drużynom rycerskim na Igrzyskach Ognia i Stali. Ale, ale! W ubiegły piątek (27 marca) premierę miał „Ostatni honorowy” Jacka Komudy, więc nie wiem, czy nie wrócę do szermierki. Kilka słów o fabule:

Kuba Błażyk obiecujący szablista warszawskiej Legii bierze udział w Spartakiadzie w bratnim NRD. Walczy dobrze, nawet za dobrze. Jest połowa lat 80., a jego przeciwnik Rosjanin nie może przegrać. Decyzja sędziego i rozgoryczenie pchnie go w łapy bardzo niebezpiecznych ludzi. Na zachodzie arystokraci mają specyficzne potrzeby i wyszukane rozrywki. Lubią oglądać krew, najlepiej upuszczoną bronią białą.

Powieść oparta jest na autentycznych wydarzeniach, co dla mnie jest już drugim powodem, żeby kupić tę książkę. Pierwszym są szable. Współczesne szable. Jeśli ktoś nie rozumie, dlaczego szbale miały by być tak fascynujące, polecam obejrzeć film promujący książkę.

Nie jestem znawcą, dlatego jeżeli szukacie konkretnej wiedzy, odsyłam Was do stron pasjonatów. Z tych konkretniejszych i popartych wieloletnim doświadczeniem autora, polecam szczególnie Sztambuch Rzemieślnika: o tutaj.

Inne strony, które może dotyczą innej broni, ale ogromnie je lubię:
Battle of Nations – Women League
Igrzyska Ognia i Stali Bitwa Narodów – Rycerskie Mistrzostwa Świata

Projekt Rycerze
Warszawska Akademia Miecza 

Ave!