Woodstock dla nerdów! Podsumowanie Pyrkonu 2017

Czołem!

Trzy dni bodajże największego polskiego festiwalu fantastyki już za nami. Jaki był tegoroczny Pyrkon?

Pierwszą „atrakcją”, jaka spotyka uczestników tego konwentu to zazwyczaj Kolejkon, czyli ogromna kolejka do kas biletowych i odbierania biletów. W tym roku z Kolejkonem się nie spotkałam i muszę pochwalić orgów Pyrkonu za rozwiązanie problemu. A Wy jak uważacie, organizatorzy dali radę? Jakie są Wasze tegoroczne doświadczenia z Kolejkonem? Piszcie w komentarzach.

Z Marcinem Podlewskim, autorem serii „Głębia” (wyd. Fabryka Słów)

Przede wszystkim ciężko mi ocenić liczbę uczestników. Pyrkon odbywał się praktycznie na całym terenie Targów, a więc wykorzystano prawie wszystkie dostępne budynki. Z jednej strony mogło się wydawać, że tłum jest mniejszy, niż w zeszłym roku, z drugiej ten zabieg pozwolił rozłożyć tłum na całej dostępnej powierzchni. Czekam zatem na podanie ostatecznej liczby zwiedzających, jestem jej ogromnie ciekawa.

Kolejki jednak były… przed salami prelekcyjnymi! Ta czekająca na panel „Od Stalkera do S.T.A.L.K.E.R.a” bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Sala była pełna – i z tego, co zaobserwowałam, tak było również na większości innych paneli. Poniżej możecie  podejrzeć początek panelu ze mną, MichałemGołkowskim, Krzysztofem Haladynem i Pawłem Majką. W zamieszczonym fragmencie Misza tłumaczy pochodzenie literackiego pojęcia stalkera.

https://youtu.be/vyEcKKR0i9w

Mam nadzieję, że wszystkim Wam udało się dotrzeć na wyczekiwane przez Was punkty programu. Osobiście najcieplej wspominam spotkanie z Tomaszem Kołodziejczakiem z Egmontu. Pamiętam, jak za dziecięcych lat odliczałam czas do kolejnej środy, kiedy to w lokalnym kiosku była świeżutka dostawa Kaczora Donalda. Każdy nowy komiks zaczynałam od słów redaktora naczelnego, czyli Tomka właśnie. Teraz interesują mnie raczej inne tytuły, w tym także te wydawane przez Egmont. Ale hej! Wciąż uważam serię ze Sknerusem MacKwaczem za arcydzieło komiksu dla dzieci. To było coś!

Wioska postapo w tym roku odkryła przede mną  kolejne skarby postapokaliptycznego fandomu. Cieszy mnie fakt, że jest grupa osób w postapo, która już cyklicznie zjawia się na Pyrkonie. Świetną atrakcją było wstawienie do hali samolotu, za co brawa należą się poznańskim fanom postapokalipsy, którzy mocno nakombinowali się z umieszczeniem maszyny w hali. W naszej postapokaliptycznej wiosce mogliście podziwiać pojazdy w klimatach postapo, ztunningować swoją plakietkę akredytacyjną napisem z prawdziwej maszyny do pisania, poskakać na hopce (czy jakże to się nazywa), pośpiewać z Wakatili (jak mogłam nie znać Was wcześniej? Jesteście nieziemscy!)… i przede wszystkim dobrze się bawić! Fandom postapo znowu nie zawiódł 🙂

Wakatili na Pyrkonie 2017. Polubcie ich na FB!

Czego zabrakło mi na Pyrkonie? Przede wszystkim  wyrazistego motywu przewodniego. Bardzo podobały mi się smoki na Pyrkonie 2016 i miałam nadzieję, że organizatorzy powtórzą podobną akcję. Poza tym liczyłam na więcej gości międzynarodowych lub jednego, ważniejszego gościa. Tegoroczni zagraniczni goście byli niestety spoza moich fandomów, przez co nie poczułam charakterystycznego splendoru tego konwentu… ale zobaczymy za rok 🙂

Podsumowując, był to bardzo udany konwent! Wspaniali ludzie, bardzo przyjacielska atmosfera, świetnie wykonane cosplaye, masa ciekawych wystawców… Trzy dni to za mało, żeby wszystkiego spróbować, wszystko zobaczyć. Na pewno widzimy się w 2018 roku!

Ave

1 komentarzy do „Woodstock dla nerdów! Podsumowanie Pyrkonu 2017

  1. Miałam jechać na konwent z moją współlokatorką aka waifu, ale pomysł jednak nie wypalił, bo okazało się, że koleżanka ma torbiel na zębie (tak, to możliwe) i po operacji wyglądała jak chomik. :/

Możliwość komentowania została wyłączona.