Czołem!
Targi Książki już dawno za nami, ale chciałabym na chwilę wrócić do nowości, które prezentowali wtedy wystawcy – a konkretnie do czytników ebooków. Przeglądając internet, wpadłam na listę gadżetów wakacyjnych, gdzie pokazano między innymi PocketBook Aqua – jeden z najnowszych modeli ze stajni producenta czytników PocketBook.
Jako że osobiście nigdy nie ufam takim listom gadżetów, a jedynie recenzjom znajomych i niektórych dziennikarzy, stwierdziłam że wypada przestrzec Was przed tym, co reprezentują sobą nowe PocketBooki. Przestrzec przed możliwymi trudnościami z oderwaniem się od PocketBook Aqua. Sama miałam z tym problem przez ponad pół godziny, zachwycając się nowymi modelami przy stoisku producenta.
Sorry, ale nie trafia do mnie czytanie w wannie. Po pierwsze, jestem fanatyczką pryszniców – kąpiele ze słodką pianką i godzinnym moczeniem się to nie dla mnie. To całe nacieranie się olejkami, rozpuszczalne zapachowe kulki i pocieranie ryżową szczotą bardziej mi pasują do jakiegoś soft porno, niż do codziennej ablucji. Czytanie w wannie to już w ogóle jakiś koszmar – jak można moczyć książkę? Co to w ogóle za traktowanie? Przecież kartki się rozpuszczają, tusz zmywa, klej puszcza. Tragedia! Nie mogłabym potraktować w ten sposób swoich książek, nawet jeżeli kosztowały 2 zł w antykwariacie. Tymczasem z PocketBook Aqua możecie się moczyć i moczyć w tych przesłodzonych wannach, proszę bardzo. Sprawdziłam osobiście, czy sprzęt działa, jak należy.
Jak pisałam w relacji z Targów, wsiąknęłam przy stoisku PocketBook na dobre 40 minut. Na szczęście pracownicy PB byli bardzo uprzejmi i odpowiadali na masę moich pytań, zwłaszcza w lekko kaleczonym angielskim. Na moją prośbę zanurzono Aquę w.. aquę, ja tez kilka razy włączałam sprzęt, bawiłam się w menu i w różnych momentach pracy moczyłam sprzęt w akwarium. I musze przyznać, że PocketBook Aqua działał sprawnie i bez większych problemów – zaznaczając przy tym, że była to dopiero wersja beta.
Wspomniałam już, że czytanie w wannie to dla mnie koszmar. Ale ten model może mnie przekonać do jakiegoś wspólnego czytania erotyków podczas kąpieli. Albo uratuje moje zbiory przed śmiercią na kajakach. Zwłaszcza, że Aqua ma być wprowadzona do sprzedaży już w te wakacje – pomiędzy czerwcem a sierpniem. Dla mnie to idealny moment, bo sezon kajakowy w tym roku zacznie się dla mnie dopiero w okolicach lipca i potrwa do końca września. Czytnik kosztować ma nie tak wiele, bo około 500 zł. Mówcie, co chcecie, ale przy tej jakości sprzętu i jego możliwościach to naprawdę nie jest dużo. Poza wodoodpornością, Aqua jest… światłoodporny ( czytanie na PocketBook Aqua jest komfortowe nawet w najjaśniejszym oświetleniu) i ma WiFi!
Na Targach miałam jeszcze styczność z innymi nowościami – SURFpad 3 o przekątnej 10,1 i 7,85 cali. Niekoniecznie przypadła mi do gustu możliwość konwertowania plików pdf na tekst w CoverReader – nie widzę szerszego zastosowania tej aplikacji w czytniku. A może po prostu ta funkcja nie jest mi potrzebna?
Mam duże zaufanie do tej firmy dzięki mojemu starszemu, ale klasycznemu modelowi czytnika Basic. Niestety, jest to starszy model, już porysowany i bez funkcji podświetlenia tekstu. Być może powinnam go wymienić na PocketBook Touch Lux, ale po wprowadzeniu Aqua nie jestem tego taka pewna. Zwłaszcza, że jako wielbicielka kajaków, niejedną już książkę zmoczyłam na wakacjach – w tym Terry’ego Prachetta. Wpadł mi do Mereczanki na Litwie, ehh.
PocketBook jest dla mnie świetną alternatywą dla uber drogich Kindle. To jak PC versus Mac – jabłuszko będzie kusić markowym wyglądem, ale trochę mniej popularny PC będzie miał takie same (jak nie lepsze) osiągi, zazwyczaj większą trwałość. Fanatycy i tak wybiorą celebrytę, cała reszta wybierze stosunek jakości do ceny. Dlatego ja wybieram – póki co – PocketBooka.
Ave!
9 komentarzy do „PocketBook Aqua”
pośredniczka
Telefon tez może zostać odebrany jako szpanerski, zwłaszcza jeśli wygodnie się na nim czyta (czyli musi mieć odpowiednio duży wyświetlacz xD ).
A ja używam telefonu zamiast szpanerskich książkowyświetlaczy 🙂
Popieram! Czytanie książek w telefonie jest OK! Chociaż mam czytnik i wcale nie uważam tego za szpan, aczkolwiek taką tendencję faktycznie da się odnotować. Niemniej dla mnie to wygoda, nie szpan. Wrzucam pliczek *.doc i czytam!
Ty nie lubisz kąpieli, a ja udziwnień. Kąpiel jest po to, by czerpać przyjemność z niej samej. Czytać uwielbiam, ale dwie przyjemności na raz, z których każda ma być „fajna” z osobna to jak jedzenie białej czekolady na czubku ciastka z dobrym kremem kokosowym – obydwie rzeczy uwielbiam, ale razem to przesłodzenie.
Jak to zawsze mówię: „wszystko ma swoje zady i walety”. Książka nie wyłączy się po wyczerpaniu baterii, książkę z czytnika można czytać nawet w ciemnym pokoju, choć – z drugiej strony taki czytnik działa trochę jak monitor komputera – szybciej oczy się meczą.
Porównując nowe modele w stosunku jakość – cena nadal wg mnie wygrywa PB 🙂
A jak mierzysz tę jakość? 😉
Bo jeżeli chodzi np. o responsywność, to Aqua wypadał przy Paperwhite 2 dość blado… 😉
Link? 🙂
Nie chcę się wtrącać, bo Aqua faktycznie robi wrażenie, ale co do porównania cen Kindle do sprzętu Apple, to trochę chyba jednak nie do końca trafne… Właśnie sprawdziłem i ceny są podobne (a w Komputroniku Paperwhite nawet tańszy od PB Lux)… 😉
Możliwość komentowania została wyłączona.