Czołgiem!
W 2015 roku czeka nas sporo premier postapokaliptycznych, w tym „Mad Max: Fury Road”*. Z początku wśród fanów przetoczył się jęk zawodu – nie powinno dotykać się klasyków, ponieważ łatwo obrócić legendę w popiół. Jak to jednak bywa z Hollywoodzkimi produkcjami, z biegiem czasu zaczęła wzrastać histeria dookoła powrotu Mad Maxa jako nagrodzenie najwierniejszych fanów postapo „nowym” kinowym hitem. Tymczasem podczas tegorocznego Comic Con’u w San Diego (kiedyś na pewno pojadę na Comic Con, nie ma bata!), wypuszczono nowiutki trailer do „Mad Max: Fury Road”.
Czy odgrzewanie kotleta – a w tym przypadku, czy odgrzewanie dwudniowego steku ze szczura – ma sens?
Reżyserem filmu jest George Miller, autor Mad Max, Mad Max 2 oraz „Mad Max Beyond Thunderdome”. O oprawę muzyczną ma zadbać Junkie XL, ten od Resident Evila.
Ostatnim filmem, który reżyserował Miller było „Happy Feet”, więc pewnie rozumiecie moje ostrożne podejście do wielkiego powrotu Mad Maxa. Ponadto, podczas panelu Mad Max na Comic Conie Miller przyznał, że nie uświadczymy wielu dialogów w jego najnowszym dziele. Fury Road ma być raczej postapokaliptyczną opowieścią wizualną, bliższą komiksowi. Obawiam się jednak, że te dialogi, które jednak znajdą się w filmie, będą typowymi hollywoodzkimi sucharami. Obym się myliła.
Główną postać męską gra Tom Hardy. Hardy kojarzy mi się tylko z dwoma rzeczami. Po pierwsze, jego nazwisko – w Kaczorze Donaldzie (taak, dzieciak ze mnie) był kiedyś żart o producencie szpadli, który nazywał się Hardy. Wciąż mnie to śmieszy. Po drugie, Hardy = Bane. Tego się nie da przeskoczyć i wątpię, aby Hardy rolą „odświeżonego” Maxa przyćmił kreację Bane’a.Główną rolę żeńską przyznano Charlize Theron – co może, ale nie musi być plusem. Uważam, że w postapo nie powinni grać ludzie zbyt piękni i zanadto idealni. Weźmy takiego Hardy’ego – jest po prostu zbyt przystojny. Umięśniony, śliczny, czterodniowy „pustynny” zarost zbyt równo przycięty, koszula zbyt majestatycznie porwana. Taka Theron – mimo że to już nie dwudziestolatka (ma 38 lat a z powodu operacji plastycznych serio byłam pewna, że już jest po 40tce) – wygląda absurdalnie urodziwie, również z łysą czaszką i rozmazanym mejkapem.
Po samym trailerze już widać, że głównym plusem produkcji jest… rozmach. Praca kamer podczas szalonych pościgów, wszelkie pojazdy postapo (te wielkie koła i ryczące silniki!), pustynne pejzaże i znakomite zdjęcia „robią ten film”. Wszyscy aktorzy są albo komicznie przerysowani, albo zbyt idealnie się brudzą/pocą/opalają. Weźmy takie panienki z traileru (pewnie niewolnice) – wszystkie śliczne, w strzępach seksownych ciuszków (ale żadna nie ma poparzeń słonecznych, no żadna!), jak na niewolnice seksualne (którymi dywaguję, że są) żadna nie ma obitej twarzy ani siniaka. Żaden włosek nie rośnie tam, gdzie nie powinien, nogi są perfekcyjnie gładkie a pot żłobi idealne rowki między piersiami. No bomba! Bazując na dostępnych materiałach mogę stwierdzić, że w nadchodzącej premierze brakuje mi brudu, smrodu, potu, łez i krwi, poparzeń, głodu, chorób, wycieńczenia… brakuje mi postapo!
Ave!
*Premiera 15 maja 2015