Gra Endera – warto?

Andrew Wiggin, czyli tytułowy Ender, jest jeszcze dzieckiem, kiedy udaje mu się ukończyć szkołę kadetów i otrzymać stopień admiralski. Wybitnie inteligentny chłopak jest wspaniałym strategiem, przez co staje się marionetką w rękach armii, pragnącej wykorzystać jego zdolności.

[singlepic id=50 w=320 h=240 float=]

Zarówno w filmie, jak i w książce, Ender zmaga się z ogromem sprzecznych emocji. Jest to chłopak refleksyjny, ale także ambitny i wystarczająco agresywny. Próba odtworzenia zmagań samego ze sobą, tak dobrze opisanego w książce, została podjeta również w filmie. Przez to kinowa wersja Gry Endera mocno traci. Filme nie można do końca nazwać filmem familijnym, ze względu na częste mocno agresywne zachowania młodego Endera – wyraziste sceny bójek z rówieśnikami, które kończą się mocno krwawo i tragicznie, nie pozwalają na zabranie do kina dzieci poniżej pewnej granicy wieku. Natomiast pomimo świetnych scen kosmosu i ujęcia bitwe, nie można Gry Endera nazwać idealnym sciene fiction dla wymagającego i dojrzałego odbiorcy. Niestety, film jest raczej melancholijnym wspomnieniem dla dzisiejszych trzydziestolatków, którzy w dzieciństwie czytali książkę. Może też być pozycją dla starszej młodzieży, powyżej jakichś dwunastu lat – niestety, nie jestem w stanie powiedzieć Wam, czy i oni zainteresują się filozoficzną rozprawą sciene fiction o zderzeniu świata dziecka i dorosłego. W dobie Avengers i podobnych im filmów – hamburgerów, trudno jest docenić perełki, które na domiar złego nie przynoszą katharsis, a zostawiają z niedosytem.