Gra Endera – warto?

Tym, którzy wybierają się do kina, mogę polecić jedynie wersję z napisami. Wersja dubbingowana jest – jak to zwykle w polskim kinie – przesłodzona i jałowa. Ponadto, nie da się wytrzymać bez wybuchu śmiechu, kiedy Harrison Ford wydaje rozkazy głosem Skippera Kowalskiego z Pingwinów z Madagaskaru… Tym, którzy się wahają, czy wybrać ten film, powiem tak:

Idźcie na Grę Endera, jeżeli czytaliście książkę.
Idźcie na Grę Endera, jeżeli macie towarzystwo w okolicach wieku 13 czy 14 lat – to jeden z tych niewielu mądych filmów w kinie, które powinni zobaczyć.
Idźcie na Grę Endera, jeżeli lubicie skomplikowanych bohaterów – a o postać skomplikowanego dziecka na szklanym ekranie trudno, odkąd Leo di Caprio przekroczył magiczną słodką szesnastkę.
Nie idźcie na Grę Endera, jeżeli macie nadzieję na porażające efekty specjalne w co drugiej scenie, seksowne kadetki, schematyczne postacie, szybką akcję z wybuchami (pomiając ostateczną bitwę), popkulturowego hamburgera. Wtedy idźcie na Avengersów.

Ave!

P.S. Acha. Harrison Ford. No comment.