Czołgiem!
Dzisiaj prezentuję Wam wywiad z Zuldzinem, cosplayer’em. Po drodze foto wspomnianego, opisy strojów, etapy powstawania kolejnych wcieleń i… konkurs!
Ave!
Jaka jest historia Twojej ksywy – Zuldzin?
Tak, Zuldzin to pseudonim, który przyjąłem bo nie lubię własnego imienia. Wziął się on z gry Warcraft III, była to pierwsza gra w która po LANie graliśmy z kumplami. Moja ulubioną jednostka były Trolle Łowcy Głów którymi strasznie wkurzałem kumpli, a że jedną z linii dialogowych Trolli jest tekst Pomścić Zul’jin wiec taki pseudonim mi nadali, ja tylko napisałem go fonetycznie po polsku. I tak już zostało.
Czym zajmujesz się na co dzień?
Pracuję jako operator obrabiarek skrawających CNC. Po pracy staram się wykorzystywać każdą wolna chwilę, dlatego mam wiele pasji – oglądam Anime, czytam/słucham książki, gram w RPGi, LARPuje, gram na PC, zagłębiam się w historię XX wieku,. Zajmuję się Post-Apo w dosłownie każdej formie. Poza tym jem, śpię i obijam się ile mogę 😉
Skąd wziął się pomysł na profesjonalny cosplay?
Profesjonalny to chyba za duże słowo (hehehe). Stroje robię od 4 lat, ale dopiero od roku zacząłem wychodzić z nimi dalej niż LARPy. Kostiumy są dla mnie ważne, pomagają mi wczuć się w postać na LARPie, a że zależy mi żeby były jak najlepsze, poświęcam na przygotowanie dużo czasu. Co okazuje się strasznie przyjemne.
Brak wiary w siebie zniechęcał mnie do pokazywania się szerszej publiczności, ale znajomi namówili mnie na zabranie stroju na Pyrkon. W Poznaniu pokazałem się w stroju Gladiatora z Hegemoni (zrobiony na Anty-konwet Rafineria). Przyjecie na Pyrkonie okazało się dla mnie szokiem – że moje prace podobają się ludziom, że chcą robić sobie zdjęcia ze mną. Ponadto wtedy miałem swój pierwszy występ na dużej scenie i zdobyłem nagrodę za Najbardziej Fantazyjny Strój. To dało mi kopniaka.
W moich strojach odchodzę od bezpośredniego cosplayu na rzecz własnych projektów,
w większości w klimacie Post-Apo. I trzymam się zasady, że Cosplay ma sprawiać przyjemność.
Jak długo potrafisz pracować nad jednym pełnym zestawem? Ktoś Ci pomaga
w przygotowaniach?
Nawet do 3 miesięcy, w zależności od ilości detali i dostępności materiałów. Najwięcej czasu spędzam nad detalami, bo strasznie je lubię robić. Stworzyłem między innymi Księgę z gąbki i skóry, która sprawdza się jako broń improwizowana (8H), Różaniec z łusek od AK-47 (10H) Pióropusz indiański (3 dni).
Najważniejszy jest projekt, bez którego nawet nie ruszam z prac. Następnie zbieram materiał a potem już sama przyjemność z tworzenia. Wiele projektów nie powstało by bez moich pomocników – znajomi służący mi radą, pomocną dłonią, gdy brakło mi trzeciej ręki…
i krytycznym spojrzeniem. Dwie najważniejsze osoby to Konsultant do spraw technicznych
– mój brat Witek – oraz Konsultant Krawiectwa (moja Mama). Oni pomagają mi najbardziej.
Na czwartej edycji WNP wygrałeś egzekwo pierwsze miejsce w konkursie zombie cosplay… Opowiedz, co miałeś na sobie i jak długo trwały przygotowania do tego konkursu…
Trzy tygodnie – tyle czasu miałem na zrobienie stroju po ogłoszenia tematu przewodniego WNP. Więc zabrałem się do roboty – najpierw pomysł, Zombie, dobra. Ale musi to być coś widowiskowego, oryginalnego i najlepiej zabawnego. Pierwszy pomysł to był zombie z Minecrafta, ale nie wydał mi się zbyt zabawny, i wtedy pojawił się pomysł z Plants vs Zombies uśmiechnąłem się szeroko i zabrałem się do pracy.
Głowę zombie wykonałem na bazie hełmu motocyklowego i masy papierowej. Oczy były styropianowe, ciuchy to efekt polowań w Lumpexach – do tego uszyłem rękawiczki wypełniane gąbką i czapeczką z tektury. Strój zajmował mi każdą wolną chwilę, a skończyłem go w sobotę
w dzień imprezy pół godziny po północy.
Cieszę się ogromnie z efektu bo była to moja pierwsza próba pracy z masą papierową.
Jak ogólnie oceniasz poziom tegorocznego cosplayu na Warszawskiej Nocy Postapokalipsy?
Cieszył mnie fakt, że podzielono konkurs na Zombie i Ocalałych, bo żadna ze stron nie czuła się pokrzywdzona. Sam fakt, że zająłem egzekwo pierwsze miejsce z Headcrabem świadczy o tym, że wybór był trudny. Strasznie podobała mi się różnorodność pomysłów na strój związany z Zombie. Wielu ludzi było przebranych i bawili się świetnie – i o to w tym chodzi. Cosplay ma sprawiać przyjemność i to było czuć od tych wszystkich ludzi. To jest najważniejsze. Cieszę się, że dzieliłem z nimi ta radość.
Fascynujesz się postapokalipsą? Zombie, wojną nuklearną, wirusami i innymi przyjemnościami?
Post-Apo interesuję się już od bardzo dawna – gram, czytam, oglądam, LARPuję w tych klimatach już od dawna. Jest to główna inspiracja dla moich strojów. Jestem z nich bardzo dumny, spełniłem swoje marzenia – byłem gladiatorem na arenach Hegemoni, Kapelanem Federacji Appalachów, Stalkerem z Wolności przemierzającym Zone, Strażnikiem Hanzy w Moskiewskim metrze. Przeraża mnie i fascynuje Świat po Apokalipsie, jest tyle wizji upadku świata pokazujących czego boimy się my ludzie w przyszłości.
Zobaczymy Cię jeszcze na WNP?
Jeżdżę na WNP od 2 edycji i raczej nie zamierzam przestać jeździć. Bawię się wyśmienicie, mogę poznać wielu ciekawych ludzi i wypić z nimi piwo. To świetna alternatywa dla standardowych konwentów.
Czyżbyś przygotował coś specjalnego dla fanów bloga i Post – Apokalipsy Polskiej? 😉
Czemu nie, ale bez pomocy czytelników się nie obejdzie. Potrzebuję projektu stroju Post-Apo z dowolnego uniwersum…
Chcecie wiedzieć, jaki konkurs przygotował dla Was Zuldzin? Polubcie fanpage Nerd Kobieta blog i Post – Apokalipsa Polska! Niedługo udostępnimy info o konkursie.
Ave!
2 komentarze do „Cosplay ma sprawiać przyjemność – rozmowa z Zuldzinem”
Aha – „cosplayerem”, nie „cosplay’erem”. Szaleństwo apostrofów 😉
To nie cosplayer, on robi kostiumy autorskiego projektu. Najlepsi polscy cosplayerzy to mangozjeby 🙁
Możliwość komentowania została wyłączona.