Marzenia się spełniają!

Czołem.

Zawsze chciałeś/łaś mieć tatuaż, ale się bałeś/łaś? Spokojnie, ze mną było tak samo. Dzisiaj też się trochę boję – reakcji rodziny, reakcji współpracowników. Ale jest jedna ogromna różnica . Jest ze mną wilczek 🙂 Ta notka jest dla wszystkich, którzy boją się zrobienia tatuażu, bo „ktoś sobie coś pomyśli”.

Kiedy uświadomiłam sobie, że chcę mieć tatuaż?
Od dziecka chciałam mieć dziarę. Oglądałam Motomyszy z Marsa na przemian z Renegatem (ach, Lorenzo Lamas!) i chciałam być easy – rider’em. Koniecznie na motocyklu, koniecznie z tatuażem. Od początku podobały mi się dwa motywy – orła i wilka. Orzeł wrócił do mnie w postaci P-AP, a wilk w końcu znalazł się na moich plecach w formie tatuażu. Dlaczego miałabym nie spełnić jednego ze swoich marzeń? Bo babcia się obrazi? O rety… 🙂

Niespodzianka
Tatuaż wygrałam w konkursie Mercy Thopson i Fabryki Słów. Nie pamiętam już, jakie było zadanie konkursowe, ale pamiętam jedno. Od razu wiedziałam, co chcę sobie wydziarać. Coś, co ma dla mnie ogromne znaczenie. Kiedy dowiedziałam się, że wygrałam, nie było już odwrotu. Wóz albo przewóz, albo jest się frajerem – albo twardzielem.

Dlaczego wilk?
Wiele osób mnie pytało – dlaczego wilk? „To może smok od razu?” Tak, zdawałam sobie sprawę, jak jest to schematyczny wzór. Powtarzalny. Jak wiele osób ma wydziaranego wilka. Wilk szczerzący zęby, wilk rozpadający się na piksele, wilk indiański na tle łapacza snów, wilk wyjący do księżyca… jest tego mnóstwo.

Dla mnie jest to wzór bardzo osobisty. Symbol, który wyraża i moje życie, i moją filozofię. W końcu jest to też forma opiekuna. Albo raczej – przypomnienia, co w życiu jest ważne. Nie chcę się na ten temat rozpisywać, ponieważ każdy ma jakąś własną filozofię życiową i dla wielu mogłoby to być niezrozumiałe. Najważniejsze jednak jest to, że wzór jest dla mnie przede wszystkim ważnym symbolem. Dopiero potem ważny jest fakt, jak kosmicznie fajnie wygląda.

Jodżi-Azazel-Warszawa
Mój tatuaż chwilę po skończeniu sesji.

Ale to wilk?
A nie husky? Albo niedźwiedź?” „ Coś mało wilczy ten wilk…” Wilk to nie pies. Nie musi szczerzyć kłów i warczeć, żeby pokazać swoją siłę.
Niektórzy mogą mieć pretensje, że mój wilk jest za bardzo wesół. Otóż, powiadam Wam – to mój wilk. Nie chciałam, żeby szczerzył kły, jakbym wszystkich od siebie odstraszała. Wilk nie musi być agresywny, żeby być silny.

Acha, fascynuję się wilkami od dziecka – i tak, wiem, że niebieskie oczy praktycznie nie występują u tego gatunku (chyba że w efekcie jakiejś bardzo rzadkiej mutacji). Ale tak samo nie występują czarne wilki. Czarny wilk to tak naprawdę kundel. Mieszanka psa z wilkiem. Mieszanki z psami nie boi się ludzi, stąd historie o wilkach – ludojadach. Zważcie też na to, że (cholera jasna!) zajmuję się fantastyką. Realizm nie jest dla mnie taki super ważny w kwestii tatuażu.

Gdzie zrobić pierwszą dziarę?
Najważniejsze jest to, aby nie sugerować się internetem. W trakcie trwania konkursu porozmawiałam z kilkoma bliskimi mi osobami, które mają po kilka tatuaży i mogły mi szepnąć to i owo o tatuatorach z warszawskiego studia Azazel. Wiedziałam z grubsza, jaki wzór bym chciała i na podstawie tego poprosiłam Jodżiego z Azazela o wytatuowanie wilka. Jodżi nieźle radzi sobie z akwarelą, co potwierdzili moi znajomi – nie bałam się więc iść do niego na sesję.

Podsumowując – spytajcie swoich znajomych, którzy mają kilka tatuaży (takich, które Wam się podobają), gdzie najlepiej tatuują. Sprawdźcie jakieś rankingi i oceny. Obejrzyjcie galerie dostępne na stronach studio. Ale przede wszystkim szukajcie tatuatora pod kątem techniki, jaką chcecie wykonać tatuaż. Ja szukałam akwareli – ale nie chciałam modnej teraz super kolorowej akwarelki, ale coś w stylu akwareli i piórka.  Z zaznaczonym konturem, ale wypełnieniem akwarelą. Wyszło świetnie.

Bolało?
To chyba najczęstsze pytanie, obok „gdzie robiłaś?”. Wilk to mój pierwszy tatuaż, w dodatku względnie duży (jak na pierwszy raz). Byłam przygotowana na ból. I bolało, choć pierwsza godzina to było raczej upierdliwe, mocne drapanie. Igła konturowa była… przyjemna.  Natomiast wypełnianie tatuażu – czyli druga i ostatnia godzina sesji – to trochę piekło. Mogę porównać to uczucie do przerażająco dokładnego i mocnego szczypania. Na szczęście Jodżi (tatuażysta) był arcypozytywnym człowiekiem i jego „dasz radę” pomagało mi przetrwać ostatnie bolesne pół godziny.

Myślę jednak, że spowodowane to było moją delikatną i zmęczoną już wtedy skórą. Wiadomo, że różne organizmy inaczej reagują. Ponadto, na tatuaż poszłam trochę chora, a więc i osłabiona. Nie mogłam już zmienić  terminu, ale… kaszel mija a tatuaż zostaje.

Tatuaż a alergia
Niestety, jestem księżniczką, czyli mam wyjątkowo delikatną i wrażliwą skórę. Przez kilka lat zmagałam się z tragicznym AZSem, co oznaczało otwarte rany na skórze i inne obrzydliwe rzeczy (ale spokojnie, to nie jest zaraźliwe).  Dlatego do tatuażu musiałam się przygotować – zaleczyć chorobę (udało się!) i wybrać takie miejsce na ciele, którego zazwyczaj moja alergia nie atakowała. Padło na plecy.

Zdaję sobie sprawę, że mogło to być głupie – robić sobie tatuaż w momencie, kiedy mój organizm ma tendencje do samozagłady. Jednak barwniki używane do dziarania nie powinny uczulać – chyba, że odcienie czerwieni. W moim tatuażu jest tylko czerń i trochę niebieskiego, zero czerwieni. To nastrajało mnie pozytywnie.

Faktycznie, trochę podrażniłam skórę i alergia pojawiła się, ale… nie od tatuażu, a od folii, którą należy się zaklejać przez pierwsze 3 dni po „robocie”. Tatuaż jest czysty, pięknie się goi. Nie miałam żadnego strupa, pod koniec drugiego dnia praktycznie przestał już się sączyć. Wilczek wchodzi w fazę gojenia.

Podsumowując
Jestem przeogromnie szczęśliwa. Z każdym dniem mój tatuaż podoba mi się coraz bardziej, zauważam w nim nowe rzeczy. Co prawda ciężko się ogląda coś, co ma się na plecach (haha!), ale nie żałuję wyboru. Warto było! Spełniłam jedno ze swoich odwiecznych marzeń 🙂

Dzięki, dzięki serdeczne Fabryko Słów!

Ave!

 



3 komentarze do „Marzenia się spełniają!

  1. Mi się marzy tatuaż z kotem. Ale zanim mi się zamarzył kot to najpierw marzył się sam tatuaż. Twój wilk jest piękny. Naprawdę. Oczy przyciągają uwagę 🙂 Gratuluję odwagi 🙂 a wiesz, że jak się już zrobi tatuaż to ma się chrapkę na następny?

  2. Fantastycznie, że spełniłaś swoje marzenie. Ostatnio też się w końcu odważyłam 🙂 Wilk jest piękny i nie rozumiem, gdzie ludzie widzą tam niedźwiedzia 😉

Możliwość komentowania została wyłączona.