Czołgiem!
Parafrazując klasyka, niedzielę uświęcić trzeba, toteż wczoraj wybrałam się do świątyni konsumpcji z moim młodszym bratem. Chłopak jest niewyczerpanym źródłem wiedzy o gimbazie, toteż poznałam gusta dzisiejszych nastolatków trochę zbyt dogłębnie – przebijanie się przez tabuny koszul w kratę i rurek wyczerpało mnie na tyle, że kolejne zakupy chyba zrobię w sieci. Na szczęście, faza na rurki jakoś ominęła mojego brata. Good boy.
Dzisiaj więc pokażę Wam, jakie ciuchy – z naciskiem na wątek fantastyczny i nerd/geek – możecie dostać w Polskich sklepach, również internetowych. Przy okazji trochę ponarzekam na mój brak świadomości wobec wyboru marki i na kocioł, który mam w głowie – to kupować polskie ciuchy czy nie?
Szał koszulkowy
Między innymi takie koszulki kupiliśmy z bratem w Croppie:
[singlepic id=268 w=320 h=240 float=center]
Ciuchy zostały upolowane na przecenach. W sklepie natknęłam się jeszcze na przegłupie i przezabawne T – Shirty w hot dogi i popcorn. Niestety nie znalazłam ich fotek w sieci – te, które umieszczam w notce pochodzą z oficjalnego sklepu Cropp.
[singlepic id=272 w=320 h=240 float=center]
Na koniec najzabawniejsza bluza, jaką znaleźliśmy z bratem w sklepie. Szkoda, że zbyt ciepła na marzec/kwiecień.
[singlepic id=276 w=320 h=240 float=center]
Poza tym, zaczęłam szukać fajnych ciuchów na wiosnę w internecie. Odechciało mi się już łażenia po sklepach i walki z wieszakami. Zajmuje to zbyt dużo czasu, a w większości „galeryjnych” sklepów wszystko jest zbyt do siebie podobne. Spora część tych ciuchów także po prostu mi się nie podoba – za dużo serc, za dużo kosmosu, za dużo gimbazjalnych tekstów helveticą. Poczułam się staro – czytam napis na koszulce i wiem już, że w życiu nie założyłabym czegoś podobnego. Oczywiście, taki Cropp czy House to marki tworzone głównie z myślą o tzw. młodzieży uczącej się, więc nie do końca jestem targetem tych wszystkich kotów w tęczy.
[singlepic id=267 w=320 h=240 float=center]
Co tam, panie, w internetach
Kupowanie ciuchów przez internet to dobry pomysł dla każdego nerda/geeka wszelkiej płci i maści, który szuka ciuchów niebanalnych. To też miejsce, gdzie można kupić tanio polskich projektantów (np. poprzez stronę conceptshop.pl/ czy inne tego typu). Osobiście zazwyczaj mam problem kupić coś w odpowiednim rozmiarze (powyżej 38), co zarazem jest dobre gatunkowo, zabawne i geekowe na tyle, żeby nie czuć się przebraną. Bo zazwyczaj czuję się jak przebrana, kiedy siostry starają się wcisnąć mi kolejny krótki seterek (bo modny) albo inny wisiorek z trójkątem (wtf?). Tak samo, kiedy zakładam gimbusiarską koszulkę w kosmos.
Jakość ciuchów w sklepach jest nienajlepsza. Większość ubrań produkuje się z bawełny o bardzo rzadkim splocie, przez co koszulki są lżejsze i gorszej jakości, takie niemal prześwitujące. Prawdziwe dżinsy znajdziemy głównie w drogich sklepach – w większości sieciówek to bawełna z irytująco dominującym procentem domieszek. Ile z tych ciuchów śmierdzi chemią!
Poza tym, że mam problem ze współczesną modą, to jeszcze powoli dopada mnie kolejny problem, czyli „a czy w moim wieku wypada?”. Miałam ostatnio rozkminę, czy w moim wieku (za chwilę stuknie mi 25 lat) wypada jeszcze założyć koszulkę z Dragonball’em 😛 Co do samego DB, koszulki z wzorem na licencji, jak również koszulki z serią Naruto możecie dostać właśnie w Cropp. Osobiście od Croppa wolę kreatywność ememe i ich zabawną wersję najlepszych popkulturowych fabuł, w tym koszulkowe wariacje na temat Pulp Fiction, Star Wars czy Adventure Time.
Poniżej najfajniejsze wg mnie wzory koszulek z ememe.
[singlepic id=270 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=280 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=275 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=263 w=320 h=240 float=center]
Z bardziej hipsterskich, ale wciąż kreatywnych i zabawnych wzorów, najbardziej przypadły mi do gustu Chrum.com i manufaktura Runo. Dzięki tym markom możecie kojarzyć takie wzory jak „Compot”, „Wielka szycha” czy „konkubent/konkubina”. Osobiście mam dwa ulubione wzory, wrzucam je poniżej 😉
[singlepic id=278 w=320 h=240 float=center]
[singlepic id=266 w=320 h=240 float=center]
Krótko o bojkocie Croppa
Jak już wspomniałam, podczas mojej „braterskiej wyprawy” wyprawy najwięcej ciuchów kupiliśmy w Croppie – głównie koszulki. Po fakcie, odszukałam ciuchy w sieci, żeby móc Wam zaprezentować nasze najlepsze łupy – i dowiedziałam się o internetowym bojkocie Croppa oraz innych polskich odzieżówek, takich jak Reserved czy House. Wszystkie należą do LPP, firmy która najpierw była bojkotowana przez konsumentów z powodu tragicznych warunków pracy swoich pracowników (czy też podwykonawców) w Bangladeszu – a potem ostro krytykowana za ucieczki podatkowe.
Większość marek, nie tylko polskich, szyje swoje ciuchy za granicą, w państwach biedniejszych, gdzie po prostu cynicznie wykorzystuje się ubóstwo mieszkańców i oferuje skandaliczne warunki pracy czy głodowe stawki. Ale jednocześnie można uznać bojkot polskich marek za idiotyczne – konsument nie kupi polskich ciuchów z pobudek etycznych, zamiast tego kupując odzież u konkurencji, która przecież też szyje w Chinach czy innym Bangladeszu.
Taaak, tymczasem polskie marki, które szyły w Polsce – upadają. Tak jak Ivett, rodem z Rawy Mazowieckiej. Pamiętam, że jako nastolatka głównie tam kupowałam wszystkie dżinsy (póki jeszcze materiały były dobre). Z tego co pamiętam, szyli w Polsce. I upadli. Mój problem jest taki, że człowiek chciałby być poprawny politycznie i po prostu sprawiedliwy wobec tych wszystkich nieszczęść, które dotykają rynek. Tylko jak to zrobić? Samemu szyć ciuchy? Kupować masakrycznie drogie, ale regionalne produkty (generalizując już poza rynek odzieży)?
Nie bądźmy hipogryfami
Nie bądźmy hipogryfami… Eee, hipokrytami. Rzadko kupuję w galeriach handlowych, większość moich ubrań jest z bazarków (a więc chcąc nie chcąc finansuję proceder głodowych pensji dziecięcych pracowników w bezimiennych zakładach w Chinach? :/) i lumpeksów (mimo, że używane ciuchy, to jednak pierwotnie zostały gdzies uszyte – pewnie też w jakimś biednym azjatyckim czy afrykańskim państwie). Nie kupuję z przekonania – kupuję tam, gdzie taniej, mając na uwadze mój jednoosobowy wątły budżet. Większość Polaków zapewne tez robi tak zakupy – patrząc przede wszystkim na cenę. A cena uzależniona jest od kosztów produkcji.
Nie chcę wspierać wyzysku pracowników w uboższych regionach. Nie chcę też zabierać im pracy. Nie chcę, żeby musieli pracować za głodowe stawki. Jednak nie stać mnie również na produkty drogie, ale tworzone „fair play”. Może Wy macie jakieś przykłady rozwiązań czy marek, które oferują kompromis pomiędzy opłacalnością produkcji a moim portfelem?
Chyba muszę kupić sobie koszulkę z hipogryfem.
[singlepic id=283 w=320 h=240 float=center]
Ave!
* https://www.facebook.com/bojkot.Cropp.Lpp.SA?fref=ts
4 thoughts on “Odzieżowy hipogryf, czyli jak świadomie kupować ciuchy?”
A ja lubię Croppa i to bardzo, w Jankach jest teraz też promocja, jak kupisz bluzę to za drugą płacisz 30 zł, więc możecie znowu pójść z bratem na zakupy 😉
W Jankach jest wiele fajnych sklepów i dużo promocji, mi się udało upolować super czarne spodnie w KappAhl 😉
„Kupować masakrycznie drogie, ale regionalne produkty”
Cóż..tak. Bogactwo ludzi wokół nas bierze się z ohydnego patriotyzmu gospodarczego.
Im więcej kupujesz w ramach lokalnego rynku, tym więcej pieniądza krąży wśród ludzi i tym więcej możliwości wymiany handlowej.
Ja kupię od Ciebie, Ty ode mnie.
Zwiększa się popyt, powstają nowe produkty, nowe biznesy.
Dokładnie w ten sposób do potęgi gospodarczej doszły Niemcy.
Tam, żeby zrobić interes, najlepiej znać się osobiście – np. być sąsiadem, w jednym klubie, być z tego samego miasta. Albo mieć polecenie i referencje kogokolwiek na rynku albo obdarzonego choć odrobiną autorytetu.
Ta zasadna nie dotyczy firm międzynarodowych, którym na ogół zwisa i powiewa los lokalnego rynku pracy czy konsumenckiego.
czuję się taki fajny . z moich zakupów powstał artykuł :_;
Comments are closed.