Zombie brodzi w śniegu – Wayward Pines

Czołem!

Pokolenie „Berlińskiego muru” dorosło i stało się głównym konsumentem i wytwórcą popkultury. To dla osób urodzonych w latach 8otych i wczesnych 90tych tworzy się ekranizacje Marvela, kolejne Gwiezdne Wojny i seriale z nutką melancholijnej tęsknoty (jak Fresh Off The Boat). Producenci filmowi i telewizyjni starają się wycisnąć ile się da z portfeli pokolenia, które oglądało Miasteczko Twin Peaks, uczyło się życia z Jeziorem Marzeń i zaczytywało się w Stephnenie Kingu*.

Wayward Pines to serial, który wpisując się w ten trend jednocześnie przekracza go. Będziecie oglądać go nie tylko z sentymentu do Miasteczka Twin Peaks, ale przede wszystkim dlatego, że jest nieszablonową i intrygującą postapokaliptyczną opowieścią. Ethan Burke – w tej roli świetny Matt Dillon – szuka dwóch zagubionych funkcjonariuszy służb specjalnych USA. W tym celu przyjeżdża do Wayward Pines w Idaho. Niestety, ulega wypadkowi, w którym ginie towarzyszący mu partner. Od momentu, w którym budzi się w miejskim szpitalu, zaczynają się dziać dziwne rzeczy.

https://www.youtube.com/watch?v=pzLDrDHHXPI

UWAGA, spoilery!

Szybko okazuje się, że miasteczko nie jest całkowicie normalne. Większość zdarzeń wskazuje na dziwaczny eksperyment – ale i to nie jest do końca prawda. Wokół miasteczka postawiono wysoki mur, będący ciągle pod napięciem. Za murem zaś, w górach, mieszkają dziwne istoty – „abiki”, lub jak mówią na nie w serialu, „abbies”. Człekokształtne kreatury to wampiryczna wariacja na temat ewolucji homo sapiens. Wszystko wskazuje na to, że najwięcej abików zobaczymy w kolejnym sezonie.

„Wayward Pines” to zaskakująco świeża historia w postapo, choć mamy tu wszystkie postapokaliptycznej elementy tak uwielbiane w schemacie historii o końcu świata: apokalipsę, walkę rodzaju ludzkiego o przetrwanie, zniszczoną cywilizację, hermetyczne środowisko i trzymającą w napięciu intrygę. Miłośnikom męskiego pierwiastka postapo na pewno spodoba się główny bohater, który chyba nie mógł być już bardziej męski – twardziel, należący do spec służb, inteligentny, z kwadratową szczęką, mąż, ojciec, kochanek i heros. Jednak Ethan jest ponad to – to bohater tragiczny, który czuje wyrzuty sumienia (zdradzał żonę), próbuje odkupić swoje winy (zagadka z przeszłości), chce być dobrym ojcem dla swojego syna i uratować mieszkańców miasteczka przed mnogością zagrożeń.

Wydawnictwo Otwarte wydało trzy książki z serii Wayward Pines: Szum (t.1), Bunt (t.2) i Krzyk (t.3). Autor, Blake Crouch, otwarcie mówi, że zawsze chciał napisać coś, co wstrząśnie nim tak jak wspomniane własnie „Miasteczko Twin Peaks”, proza Michaela Crichtona czy chociażby stosunkowo nowy „Lost. Zagubieni”. Zdecydowanie warto przeczytać je, jeśli oglądaliście serial – lub jeśli czekacie na następny sezon. Dwa pierwsze tomy książki zawarto w pierwszym sezonie, natomiast historia z „Krzyku” wróci w postaci kontynuacji serialu – miejmy nadzieję, że już wiosną. Ja z pewnością będę czekać na kolejny sezon, z książką w jednej ręce i shotganem na zombie w drugiej.

Ave!

*OK, Stephen King jest ponadczasowy, ale rozumiecie, o co mi chodzi?