Wąsaty stalker, czyli recenzja „Wedle zasług”

Czołgiem!

„Wedle Zasług” to debiutancka powieść Sławomira Nieściura, pierwszego Wąsatego Stalkera*. To pozycja dla fanów klasycznej Fabrycznej Zony. Jeżeli szukasz przede wszystkim dobrej powieści przygodowej w świecie S.T.A.L.K.E.R.a, w której ważniejsza jest umiejętnie nakreślona intryga niż ekspozycja, to dobrze wybrałeś.

Świetne opowiadanie, świetni bohaterowie
Książka już od pierwszych stron wrzuca czytelnika w wir zdarzeń.  Rozpoczyna się prologiem**, który jak podejrzewam jest opowiadaniem wysłanym do Fabryki Słów w związku z jednym z konkursów. Jego bohaterami są łowczy, Rybin i Jusupow, których zadaniem jest eliminacja niebezpiecznych drapieżników zamieszkujących Zonę.

Opowiadanie jest świetnie skonstruowane. Aż dziw, że autorem jest debiutant, który wcześniej nie wydawał. Wszystko jest tutaj na miejscu – bohaterowie, wystarczająca ilość ekspozycji, wykorzystanie potencjału uniwersum Zony. To historia, w której ważna jest pryzgoda i intryga, a nie sam opis Zony i strzelania do mutantów, do czego ogranicza się większość początkujących stalkeropisarzy.

Zmiana dynamiki i wpadki
Początkowo głównymi bohaterami „Wedle zasług” jest para łowczych, ale w trakcie rozwijania się historii granica między bohaterami zaciera się. Szereg barwnych postaci uniemożliwia ostateczne wyłonienie głównego bohatera. Jest to nowatorskie posunięcie w świetle całej Fabrycznej Zony, które mogłoby mi bardzo przypaść do gustu, gdyby nie wykonanie. Niestety autor zaczyna gubić się w ilości postaci. Najboleśniej widać to w przypadku Rybina i Jusupowa, którzy choć całkiem dobrze zostali pokazani w opowiadaniu, tak w dłuższej formie nagle zaczynają mieć ten sam charakter.

Po udanym wprowadzeniu, tempo historii gwałtownie zwalnia. Wprowadzony zostaje trzeci bohater, porucznik Waruchin. Lepiej poznajemy bohatera zbiorowego i zarazem antybohatera, czyli grupę Mietkina. Niestety, nagła zmiana tempa powodowała, że odkładałam książkę kilkukrotnie. Nierówne tempo akcji, jakieś fabularno – narracyjne miny i niedopracowane charaktery bohaterów to największa wada „Wedle zasług”. Zaskoczyło mnie to, ponieważ dobry redaktor powinien umieć wytknąć pisarzowi takie błędy.

Ekspozycja – tak czy nie?
Jak wspomniałam, Nieściur nie rozpisywał się nad pejzażami Zony. Dużo uwagi poświęcił za to działaniom naukowców oraz ich wpływowi na funkcjonowanie ekosystemu Strefy. Tajne laboratoria, systemy komputerowe, symulatory – to znajdziecie w „Wedle zasług”.

Przywiązywanie zbyt dużej wagi do nakreślania dobrze znanego uniwersum to typowy błąd początkującego – czy to w książce, czy w fanfiku. U Nieściura opisy są zwięzłe i oszczędne, co pozwala cieszyć się fabułą bez nadmiernego poświęcania uwagi otoczeniu. Dzięki temu elementy dotyczące pracy łowczych i naukowców są lepiej widoczne i zgrabniej budują klimat.

Bohater RADziecki
Zamiast zamieszczać kolejnej serii nieśmiesznych żartów, wtórnego romantyzmu morderczej emisji i stalkerów – terminatorów, Nieściur zaprezentował nam dwójkę profesjonalnych myśliwych. To nie są kolejni tragiczni stalkerzy, samotne wilki*** i terminatorzy ze złamanym serduszkiem. To duet kumpli, którzy po prostu są w pracy.
To bardzo wschodnie podejście do tworzenia bohatera, które zauważyłabym chociażby u Bułyczowa. Opisana Zona prezentuje pewien kompromis pomiędzy sielanką znaną z serii gier S.T.A.L.K.E.R, a szarą rzeczywistością Zony, jaką znamy z Noczkina czy Strugackich.

Podsumowanie
„Wedle Zasług” to przyjemna opowieść w konwencji, od czasu do czasu zaskakująca miłym dla oka smaczkiem wydobytym z głębi uniwersum. Główna historia jest wciągająca i angażująca czytelnika, jednak chwilami można poczuć znużenie. Polecam ją fanom klasycznej serii i liczę na ciekawą kontynuacją.

 Ave!

P.S. Dodatkowo w książce znajdziecie świetne ilustracje Pawła Zaręby, który jest dla mnie Dark Crayonem 2.0. A to bardzo pozytywna recenzja 🙂

 

*Wink, wink 🙂

** Z braku lepszego określenia będę nazywać ten fragment prologiem.

***Ale wiecie, że wilki to bardzo rodzinne i towarzyskie zwierzęta, prawda?

 

2 komentarze do „Wąsaty stalker, czyli recenzja „Wedle zasług”

  1. Ha, czytałem jakiś czas temu i spodobało mi się. I też wrzuciłem recenzję na bloga (https://xpil.eu/jd0), a na końcu u mnie też pojawiają się nazwiska Bułyczowa i Strugackich 😉

    Lubię te rosyjskie klimaty SF. Jakieś takie… swojskie są.

    Pozdrawiam zza blogowej miedzy.

    1. Ha, widzę że doszliśmy do podobnych wniosków! Mi się totalnei skojarzyło z „Rycerzami…” Kira Bułyczowa. Choć postacie powinny być o wiele lepiej rozgraniczone psychologicznie – Bułyczow jednak jest mistrzem 🙂

Możliwość komentowania została wyłączona.